poniedziałek, 26 marca 2018

CZTERY PORY ROKU, czyli jak się zmienia pielęgnacja

Parafrazując wielkiego klasyka polskiej muzyki rozrywkowej: “jak w porach roku Vivaldi’ego, zmienia się pielęgnacja atopika”. Dlaczego? Ano dlatego, że pogoda w dużym stopniu wpływa na stan naszej skóry i warunkuje działanie kosmetyków. Dlatego, na przykład to, co dobrze chroni skórę zimą, latem może ją zapychać. Z tej okazji przygotowałam dla Was zestawienie podsumowując dzikową pielęgnację w różnych stanach pogodowych. Załączcie sobie zatem Vivaldi’ego i lecimy!



ZIMA 

Dzień nasz zaczynamy od nawilżenia, czyli łyczek wody i krem nawilżający do ciała. U nas od roku Derma Eco Baby (i nie jest to wpis sponsorowany. Wciąż czekam, aż do mnie zadzwonią i zaoferują jakiś miły barter, ale niestety jakoś nie dzwonią. Jeśli natomiast macie coś co jest równie fajne, dajcie znać, chętnie poznam.). Szybko się wchłania, więc nie opóźnia akcji ubierania się. Natomiast przed wyjściem na dwór bejcujemy Dzika masłem shea. Jest tłuste, więc dobrze chroni skórę, nie ma w sobie wody, więc skóry nie zniszczy, a przy tym odżywia. Drugi komplet tych kosmetyków znajduje się w dzikowym żłobku i mocno wierzę w to, że panie z niego korzystają. Ponadto zimą czasem zdarza nam się smarować maścią z wyżej wymienionej firmy miejsca nadszarpnięte pogodą (czyli najczęściej policzki) albo potencjalne zarzewia nowego zapalenia. Wieczorem, po kąpieli standard - czyli masło shea na wilgotną skórę.


WIOSNA

Wiosną już bywa różnie, bo wiosną jest już trochę ciepło, ale jednak trochę zimno. Niemniej jednak, kiedy już się trochę ociepla i przechodzi zimny wiatr, rezygnujemy z masła shea na wyjścia. Czytałam, co prawda, że masło shea zawiera w sobie naturalne filtry przeciwsłoneczne, jednak są one mało stabilne przez co nie zapewniają dobrej ochrony przed słońcem. Pielęgnacja poranna i wieczorna pozostaje bez zmian.


LATO
Latem sytuacja się już klaruje. W naprawdę ciepłe dni rezygnujemy z tłuściochów i lepiochów na rzecz lżejszych preparatów. Latem masło shea używamy raz na jakiś czas wieczorem (chodzi o to, żeby dać skórze oddychać i nie obciążać jej za bardzo) , za to na stałe do repertuaru wchodzi nam krem z filtrem. W zeszłym roku postawiłam na dwa kremy, jeden z Momme , a drugi z Dermy. Sam krem uważam za ok, jednak po przeprawach z działem social mediów Momme odechciało mi się kupować jakichkolwiek produktów tej firmy. Derma natomiast oferuje krem z filtrem SPF 30, ale opakowanie jest tak duże, że korzystaliśmy z niego całą rodziną. Z resztą wybór należy do Was. Poza tym wiosną i latem często korzystaliśmy z dobrodziejstw żelu z aloesem. Koi swędzenie, działa przeciwbakteryjnie i łagodząco. Niestety ze względu na dużą zawartość wody nie nadaje się na chłodniejsze dni.



JESIEŃ
Jesienią, proszę Państwa, mamy analogiczną sytuację jak wiosną. Jest już trochę zimno, ale jeszcze trochę ciepło. Dlatego też stopniowo schodzimy z kremów z filtrem na rzecz masła shea. Podstawą dzikowej pielęgnacji jest krem nawilżający. Stawiamy na minimalizm, bo wtedy łatwiej jest wyeliminować ewentualne alergeny. Dodatkowo nie chcemy też zbytnio obciążać skóry małego atopika.


A jak wygląda Wasza pielęgnacja? Też macie swoje ulubione, sezonowe produkty?





P.S. Zdjęcia pochodzą z mojego prywatnego archiwum, jeśli chcesz je wykorzystać, napisz do mnie maila!



piątek, 13 października 2017

POKAŻ, KOTKU, CO MASZ W ŚRODKU

Wiecie jak to jest? Niedługo ma się urodzić Wasze dziecko. Jesteście mega przejęci ale i podekscytowani. W końcu możecie wybrać się na zakupy, przetestować bony, promocje, karty lojalnościowe i recenzje. Macie listę, wchodzicie do sklepu (tego online lub tego w realu) i nagle… opcji jest tyle, że nie wiadomo, co wybrać. Albo… Wasze dziecko jest już na świecie, okazało się, że ma bardzo wrażliwą skórę, albo po prostu zaczęliście czytać o tym, co siedzi w produktach do pielęgnacji dzieci i niemowląt i złapaliście się za głowę. W sklepie dołączacie do ekipy kompletującej wyprawkę i mimo połączonych sił wciąż nie wiecie, co wybrać.


W tym miejscu przystanę na chwilę, żeby zrobić prywatną wycieczkę. Otóż zastanawiam się czasem, jak to jest, że coraz więcej specjalistów z zakresu medycyny propaguje takie cuda jak rodzicielstwo bliskości, noszenie w chustach, długie karmienie piersią, a temat pielęgnacji jest traktowany, delikatnie mówiąc, po macoszemu. Mniej delikatnie mówiąc, ludzie sprawiają wrażenie nie mających pojęcia, co polecają. A coraz częściej polecają po prostu drogi badziew, który sprzedawany w aptece nosi miano środka specjalistycznego.


Wróćmy jednak do naszych ekip buszujących w drogerii (a może w aptece?). Biedaki wciąż nie wiedzą, co wybrać. Na liście z internetu jest to, koleżanka poleca to, lekarz tamto, farmaceuta jeszcze coś innego. W DDTVN mówili, że tylko emolienty, znana blogerka dla swojego dziecka wybrała coś tam, a w szkole rodzenia dawali próbki jeszcze czegoś innego. Oszaleć można! Dlatego teraz wchodzę ja i wręczam im moją listę substancji, których powinno się unikać w produktach dla dzieci. Ja tych substancji unikam ogólnie, bo jeśli mam wybór (i jeszcze mam za to zapłacić), to dlaczego nie?


No to lecimy:



O SLS/ SLESach, parabenach, PEGach i PPG już zapewne słyszeliście, a jeśli nie, to zapraszam Was TU. W tym poście napisałam również o oleju mineralnym, sojowym i substancjach zapachowych. Pozostałe substancje opisuję poniżej:


Phenoxyethanol - konserwant, stabilizator, a także substancja zapachowa. Nie jest wskazany do stosowania u niemowląt (może wywoływać biegunkę, wymioty czy problem z centralnym układem nerwowym), kobiet w ciąży, matek karmiących piersią oraz na okolice ust i podrażnioną skórę.


Disodium/ Tetrasodium EDTA - EDTA są syntetyzowane najczęściej z etylenodiaminy, formaldehydu i cyjanku sodu. Jakieś pytania? Dla mnie to wystarczy.


Propylene glycol, Butylene glycol - działają drażniąco


Polyacrylamide - używany jako stabilizator. Otrzymywany przez polimeryzację akryloamidu. Ten z kolei jest uważany za toksyczny, warto zwrócić uwagę, czy nie czai się gdzieś w kosmetykach dla mężczyzn. Badania pokazały, że ma on negatywny wpływ na spermę, wytrysk i ruchliwość plemników. Jest również sklasyfikowany jako rakotwórczy.


Triethanolamine - regulator PH, jest rakotwórczy.

Alcohol: Ethanol, Denaturated alcohol (denaturat!), Ethyl alcohol, Methanol, Benzyl alcohol, Isopropyl alcohol, SD alcohol - alkohole o niskiej masie cząsteczkowej. Działają wysusząjąco i drażniąco (zwłaszcza etanol, który zaburza naturalną barierę ochronną skóry).


Cetyl alcohol - alkohol tłuszczowy, substancja zmiękczająca skórę o właściwościach nawilżających, także nośnik innych substancji. Dozwolony do stosowania w UE, o ile jest pochodzenia roślinnego. Może powodować reakcje alergiczne.


Pochodne formaldehydu: Diazolidinyl UREA, Imidazolidinyl UREA, Bromopol, DMDM Hydantoin, Sodium hydroxymethylglycinate, Quaternium-15, 2-bromo-2-nitropropane-1, 3-diol - z ich reakcji z innymi substancjami może powstać formaldehyd.


Filtry przenikające: Etylhexyl methoxycinnamare (Octylmethoxycinnamate), Benzophenone-3, 4-methylbenzylidene camphor, Octyl dimethyl PABA, Homosalate - przenikają do krwiobiegu, a także do mleka matek. Mogą zaburzać gospodarkę hormonalną.


Octocrylene - filtr chemiczny, może przenikać do mleka matek. Może być drażniący dla dzieci.


Jak sami widzicie, trochę się tego nazbierało. Są tutaj substancje mniej lub bardziej agresywne, jednak jeśli chodzi o dzieci, to staram się unikać wszystkich. Tak, można ;) Warto unikać ich również w kosmetykach dla dorosłych (zwłaszcza dla matek karmiących i kobiet w ciąży). Na szczęście o dobre składowo kosmetyki coraz łatwiej i często okazuje się, że są tańsze od aptecznych czy drogeryjnych hiciorów.


Nie myślcie sobie, że sama z siebie jestem taka mądra. Podczas tworzenia tego wpisu korzystałam ze stron:

czwartek, 11 maja 2017

JAK WSPIERAĆ ROZWÓJ MOWY - WSKAZÓWKI LOGOPEDY

Wiem, że to wyświechtany temat i po wpisaniu w google tytułu tego posta wyskakuje co najmniej milion stron z podobnymi artykułami. Jednak ostatnio weszłam w posiadanie wiedzy tajemnej w temacie wspierania rozwoju mowy u (skądinąd) niemowląt ;) i postanowiłam się nią z Wami podzielić :)


Niewątpliwą zaletą mojej pracy jest to, że mam możliwość pracowania ze specjalistami takimi jak pedagog, oligofrenopedagog, trener SI, czy logopeda. Ostatnio kilkukrotnie lekarze zwrócili mi uwagę na to, że Dzik jeszcze nie mówi. I żeby nie było: on jest dzieckiem swojej matki, więc mówi. Dużo. Nawet bardzo ;) Sęk w tym, że po swojemu i czasem udaje mu się zestawić sylaby w ten sposób, że wyjdzie z nich słowo przez dorosłych zrozumiałe ;) Jednak patrząc na niego, nie sądzę, żeby wiedział, o czym mówi ;) Postanowiłam jednak skonsultować się z logopedą i oto, co usłyszałam.


  • rozwój fizyczny idzie w parze z rozwojem mowy, jeśli na tym polu coś się nie zgadza, występują opóźnienia czy trudności, to nie pozostają one obojętne dla rozwoju mowy. Według specjalistów, Dzik ma ok. dwóch miesięcy poślizgu w stosunku do normy rozwojowej, oznacza to, że fakt, że nie mówi, wcale nie jest taki dziwny.
  • jeśli chcemy wspierać rozwój mowy dziecka, musimy zadbać o jego rączki. Wszelkie zabawy z paluszkami, dłońmi i rękoma są bardzo pomocne. Specjalistki w mojej szkole twierdzą, że istnieje duża zależność pomiędzy sprawnością manualną i rozwojem mowy.
  • dziecko uczy się mowy poprzez naśladowanie. Dlatego logopeda zaleciła nam kąpiele w słowach. Brzmi pięknie i jest banalnie proste. Cały myk polega na tym, żeby podczas najprostszych czynności opowiadać dziecku o wszystkim, co się robi. Podczas ubierania nazywamy po kolei części ciała, ubrania, opisujemy dziecku, co robimy. Np. zakładamy skarpetkę na lewą stopę, itp. Opisujemy otoczenie, w którym się znajdujemy, krajobraz na spacerze, itp.
  • dziecko do drugiego roku życia nie powinno oglądać telewizji (również bajek na tablecie czy smartfonie). Animowane kreskówki nie są niezbędne dziecku do rozwoju, a wręcz przeciwnie, mogą mu nawet w tym przeszkodzić. Ilość bodźców, jaką dostarczają filmy i bajki prezentowane na ekranie jest tak duża, że mały mózg nie wie, jak sobie z nimi poradzić. Poza tym telewizja grająca w tle może powodować tzw. szum komunikacyjny, który utrudnia maluchowi prawidłowe wyodrębnianie dźwięków.
  • jeśli chcemy wspierać rozwój mowy naszego dziecka powinniśmy zadbać o prawidłowy rozwój aparatu mowy. Róbmy z dzieckiem przeróżne miny, naśladujmy dźwięki, głoski. Ćwiczmy język, usta, szczękę, policzki. Szczerzmy zęby, oblizujmy się, śmiejmy się i rozdziawiajmy paszczę tak szeroko, jak się da. Jeśli zaczniemy robić to sami, jest szansa, że dziecko zacznie nas naśladować ;) Możemy też usiąść przed lustrem i robić to wspólnie.
  • w rozwoju mowy bardzo ważne jest również to, co i jak dziecko je i pije. Korzystne dla dziecka również z tego względu będzie karmienie piersią. Analogicznie więc zbyt długie karmienie butelką, jednolita konsystencja i papki nie będą stymulujące dla rozwoju mowy naszego malucha. Kubki niekapki, z dziubkiem czy inne przejściówki mogą wydłużać nawyk ssania i niekorzystnie wpływać na aparat mowy. Przeciwnie jednak bidon czy plastikowa rurka. Pijąc z nich poprawnie (!) dziecko przyzwyczaja język do pozycji, w której możliwa jest artykulacja np. głoski “s”. Nie trudno się domyślić, że w tym wypadku wygrywa również metoda BLW, ponieważ dziecko samo musi się napracować, żeby rozdrobnić zaproponowane mu kawałki. Przy tym nie lichą robotę musi wykonać język, żuchwa, podniebienie i przełyk. Wszystko to jest jak fitness dla małej buźki ;)
  • żeby nauczyć dziecko mówić trzeba do niego mówić. Dużo i dobrze. Trzeba dbać o poprawną wymowę, unikać zdrobnień, spłaszczeń i bobaskowej mowy. Nie mówimy dziecku, że idziemy dada, tylko idziemy na spacer. Najlepiej mówić do dziecka tak, żeby nas widziało (oczywiście w miarę możliwości).
  • dziecko uczy się mówić słuchając, warto więc zadbać o różnorodność: czytając bajki, słuchając audiobooków, śpiewając i słuchając piosenek. Nie ma się co wstydzić, dziecko bardzo chętnie słucha swoich śpiewających rodziców, bez względu na ich muzyczny talent.
  • niestety smoczek, butelka czy (jak w przypadku Dzika) kciuk może działać na niekorzyść prawidłowego rozwoju mowy i im szybciej pożegnamy te nawyki, tym lepiej.


Jak to zrobić? Wbrew pozorom to nic specjalnie trudnego. Chcecie kilka tipów? Proszę bardzo!


  • jeśli nie chcecie ryzykować powodzi w domu albo Wasz bobas nie porafi pić ze słomki do ćwiczeń możecie wykorzystać czas na kąpiel. Zanim wlejecie do wody płyn do mycia pobawcie się ze swoim bobasem w robienie bąbelków w wodzie. Zabawa gwarantowana i pierwsze ćwiczenia logopedyczne z głowy.
  • czytając lub oglądając książeczki dla dzieci warto skupić się na zwierzątkach i je poudawać. Dźwiękonaśladownictwo jest świetne jako gimnastyka buzi i języka, a przy okazji odhaczymy też czytanie ;)
  • jeśli Wasz bobas jest oporny w gimnastykowaniu języka, rozsmarujcie mu na ustach ulubiony przysmak. Czekolada, masło orzechowe, mus owocowy, jogurt… niby podstęp, ale wyjdzie maluchowi na dobre ;)
  • jeśli praktykujecie w swoim domu relaksację i wyciszanie, możecie spróbować taki myk: kiedy w pokoju, w którym jesteście zapanuje cisza, proponujecie dziecku wspólne wsłuchiwanie się w odgłosy domu: przejeżdzające ulicą samochody, krople deszczu stukające o szybę, innych domowników, zwierzęta, tykający zegar, ćwierkające ptaki itp.
  • pamiętajcie, że nic na siłę. Jeśli dziecko wyraźnie komunikuje, że ma dość, należy to uszanować, bo w przeciwnym razie i tak nic z tego nie wyjdzie. Mało tego sami się wściekniecie, a dziecko się zrazi i może nie chcieć więcej współpracować ;(


To chyba najważniejsze rzeczy, które pamiętam z mojej rozmowy ze szkolnym logopedą. Jeśli macie jakieś ciekawe i przyjemne ćwiczenia logopedyczne, dajcie znać w komentarzu :) Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie dała upustu swojemu zboczeniu zawodowemu i nie napisała o jednej ważnej rzeczy:


Jeśli Wasze dziecko jest wielojęzyczne to jest duże prawdopodobieństwo, że będzie mówiło dużo później niż jego jednojęzyczni rówieśnicy. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, dla pewności lepiej skonsultować się ze specjalistą :)

niedziela, 9 kwietnia 2017

MAMA ATOPIKA NA TROPIE - KREMY Z FILTREM

“Lato, lato! Lato czeka!” takiej piosenki uczyłam się (i pewnie nie tylko ja) jeszcze w podstawówce ;) Jednak zanim lato się doczeka, niektórzy z nas zdążą już się nieźle na słońcu przypalić (na przykład ja). Nie wiem, czy też tak macie, ale mnie najczęściej pali wczesno-majowe słońce. W tym roku postanowiłam się na to przygotować i zawczasu poszukać kremu z filtrem dla Dzika (i przy okazji też dla siebie ;) ). Jak w poprzednim zestawieniu, wypatrzyłam sobie trzy produkty, które wezmę pod matczyną lupę…


KREM PRZECIWSŁONECZNY DLA NIEMOWLĄT I MAŁYCH DZIECI SPF 50+ od Babydream
Przyznam, że używaliśmy tego kremu w zeszłym roku. Zaczęliśmy go stosować kiedy Dzik miał ok. dwóch miesięcy, chociaż producent nie podaje informacji, od kiedy można produkt stosować. Nie wiedzieliśmy wówczas, że Dzik ma AZS, więc trudno mi stwierdzić, czy szkodził, czy nie. Zabraliśmy ten krem ze sobą na wakacje w styczniu. Owszem, dzikowa skóra pogorszyła się, ale nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy to przez krem, czy przez lot, stres, zmianę warunków atmosferycznych, lub ponieważ bażant ;)
  • Aqua (woda)
  • Octocrylene (chemiczny filtr UV, chroni głównie przed UV B i w małym stopniu przed UV A, maksymalne stężenie tego związku wynosi 10% w przeliczeniu na kwas)
  • C12- 15 Alkyl Benzoate (emolient, mieszanina składników syntetycznych pozyskiwanych z ropy naftowej, nie działa natłuszczająco, ale zapewnia kosmetykowi dobre rozprowadzenie na skórze, jest stosowany zamiast lipidów)
  • Glycerin (gliceryna, ma silne działanie nawilżające dzięki swoim możliwościom wiązana wiody)
  • Alcohol Denat. (konserwant, ułatwia rozpuszczanie i wprowadzanie do kosmetyków składników aktywnych, zmniejsza lepkość i przyspiesza wchłanianie kosmetyku, w wysokim stężeniu i stosowany zbyt często może działać podrażniająco i wysuszająco)
  • Butyl Methoxydibenzoylmethane (chemiczny filtr UV, jego maksymalne stężenie to 5%)
  • Ethylhexyl Salicylate (chemiczny iltr UV, jego maksymalne dopuszczalne stężenie to 5%)
  • Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate (chemiczny filtr UV, jego maksymalne dopuszczalne stężenie to 10%, chroni przed UV A)
  • Diethylhexyl Butamido Triazone (chemiczny filtr chroniący przed UVB i w niewielkim stopniu przed UVA)
  • Bis- Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine (filtr chemiczny, chroni przed UV A)
  • Phenylbenzimidazole Sulfonic Acid (chemiczny foltr UV)
  • Triacontanyl Pvp (humekant, regulator lepkości, zwiększa zawartość wody w warstwie rogowej naskórka)
  • Vp/ Hexadecene Copolymer (polimer otrzymywany z ropy naftowej, pełni funkcję wiążącą)
  • Tocopheryl Acetate (witamina E w formie estru,antyoksydant, zapobiega powstawaniu stanów zapalnych, wzmacnia naczynia krwionośne)
  • Sodium Hydroxide (substancja rozpuszczalna w wodzie, regulator PH)*
  • Panthenol (prowitamina B5, ma działanie przeciwzapalne, przyspiesza procesy regeneracji naskórka)
  • Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer (polimer, zwiększa lepkość, stabilizato emulsji)
  • Caprylyl Glycol (emolient tzw. tłusty, humekant)
  • Carbomer (zagestnik, zwiększa lepkość preparatu)
  • Xanthan Gum (guma ksantanowa, zagęstnik)
  • Disodium Edta (konserwant, może podrażniać skórę)
  • Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder (proszek z soku otrzymywanego z liści aloesu)
  • Caprylhydroxamic Acid (naturalny konserwant otrzymywany z oleju kokosowego)
  • Microcrystaline Cellulose (lepiszcze, pochłaniacz wilgoci, utrwalacz)
  • Cellulose Gum (zagestnik).

*Warunki i ostrzeżenia jakie powinny być umieszczone na opakowaniach kosmetyków zawierających wodorotlenek sodu to:
w produktach do usuwania skórek wokół paznokci - "Zawiera alkalia", "Unikać kontaktu z oczami", "Może spowodować utratę wzroku", "Chronić przed dziećmi".
w preparatach do prostowania włosów przy stosowaniu ogólnym powinno być umieszczone ostrzeżenie - "Zawiera alkalia"," Unikać kontaktu z oczami", "Może spowodować utratę wzroku", "Chronić przed dziećmi"; w użytku profesjonalnym - "Tylko do użytku profesjonalnego", "Unikać kontaktu z oczami", "Może spowodować utratę wzroku".
w depilatorach (wodorotlenek sodu jest stosowany jako regulator pH) przy pH<12,7 - powinna być umieszczona informacja - "Chronić przed dziećmi", "Unikać kontaktu z oczami". (www.kosmopedia.org)

Uff, już myślałam, że ten skład nigdy się nie skończy! Cała litania filtrów chemicznych, pewnie dlatego, że sporo jest niestabilnych. Dobrze, że producent ostrzega na opakowaniu przed wkładaniem produktu do oczu, co u dzieci i tak zazwyczaj nie ma miejsca…


SUNBRELLA mleczko ochronne dla dzieci SPF 50 od Dermedic
Zgodnie z tym, co jest napisane na stronie producenta, mleczko jest przeznaczone dla dzieci i niemowląt powyżej 6. miesiąca życia, również tych o wrażliwej skórze. Zawiera wyłącznie filtry mineralne, łagodzi podrażnienia, jest fotostabilne i wodoodporne.
  • Aqua (woda)
  • Zinc Oxide (nano) (mineralny filtr UV, chroni przed promieniowaniem UVA)
  • Caprylic/Capric Triglyceride (emolient tłusty, powoduje wzrost lepkości preparatu, dzięki czemu ułatwia poślizg i aplikację kosmetyku)
  • Glyceryl Isostearate (emolient, emulgator)
  • Polyhydroxystearic Acid (substancja półsyntetyczna pochodzenia zwierzęcego, emulgator, zagęstnik)
  • Titanium Dioxide (nano) (mineralny filtr UV chroni przed UVA i w niewielkim stopniu przed UVB)
  • Aluminia (korund, tworzy otoczkę wokół tlenku tytanu, nie porażnia, nie wysusza skóry i jest całkowicie bezpieczny*)
  • Stearic Acid (organiczny związek chemiczny, emulgator, emolient, stabilizator, może powodować powstawanie zaskórników)
  • Cyclomethicone (związek krzemu, silikon, zapewnia łatwiejsze rozsmarowanie, emolient, rozpuszczalnik, humekant)
  • Glycerin (gliceryna, substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry)
  • Sorbitan Oleate (substancja powierzchniowo czynna, umożliwia tworzenie emulsji, emulgator, stabilizator, w dużych steżeniach moze powodować alergie, nasilać problemy trądzikowe, zatykać pory, powodować wypryski i zaskórniki)
  • Polyglyceryl-3 Polyricinoleate (naturalny emulgator na bazie oliwy z oliwek)
  • Betaine (związek organiczny otrzymywany z buraka cukrowego, działa nawilżająco i antystatycznie)
  • Isopropyl Palmitate (ciekły wosk, emolient, rozpuszczalnik, może powodować powstawanie zaskórników)
  • Olea Europaea Fruit Oil (substancja otrzymywana w wyniku tłoczenia na zimno oliwek, bogata w witaminy i minerały, beta karoten i nienasycone kwasy tłuszczowe. Wzmacnia barierę lipidową, nawilża i regeneruje)
  • C12-15 Alkyl Benzoate (emolient, konserwant, emulgator)
  • Lanolin (lanolina, naturalny emolient pochodzenia zwierzęcego, nierozpuszczalny w wodzie)
  • Butyrospermum Parkii Butter (masło shea)
  • Sodium Chloride (konserwant, zagęstnik, może wysuszać skórę i powodować podrażnienia)
  • Cera Microcristallina (krystaliczny wosk mineralny, emolient)
  • Linum Usitatissimum Seed Oil (olej lniany)
  • Tocopheryl Acetate (pochodna witaminy E, antyoksydant)
  • Hydrogenated Castor Oil (utwardzony olej rycynowy, emolient)
  • Panthenol (prowitamina B5, łagodzi i nawilża skórę)
  • Allantoin (pochodna mocznika, regeneruje, nawilża, stymuluje proces gojenia ran)
  • Parfum (kompozycja zapachowa)
  • Dehydroacetic Acid (konserwant dopuszczony do stosowania także w kosmetykach naturalnych)
  • Benzyl Alcohol (substancja zapachowa, filtr UV, rozpuszczalnik)

To mleczko jakoś bardziej mi się podoba, skład jest krótszy, wydaje się prostszy i ma filtry mineralne. Chociaż jeśli mogę trochę powybrzydzać to ma kilka mankamentów, np. zawiera silikon i raczej nie przypadnie do gustu weganom (przez lanolinę, która jest zawartością gruczołów łojowych owiec) 


OCHRONNY PARASOL OD SŁONKA SPF 50 od Momme 
Producent zapewnia, że wewnątrz tubki znajdziemy wielokierunkową i kompleksową ochronę skóry naszego maluszka połączoną z pielęgnacją. Krem jest wyposażony w wiele naturalnych składników wyposażonych w certyfikat (szkoda tylko, że nie napisano jaki ;) ). Krem można stosować już od pierwszych dni życia dziecka, co jest świetną wiadomością dla rodziców brzdąców takich, jak Dzik, które urodziły się wiosną i latem.

  • Aqua (woda)
  • Zinc Oxide (mineralny filtr UV, chroni przed promieniowaniem UVA)
  • Titanium Dioxide (mineralny filtr UV chroni przed UVA i w niewielkim stopniu przed UVB)
  • Caprylic/Capric Triglyceride (emolient tłusty, powoduje wzrost lepkości preparatu, dzięki czemu ułatwia poślizg i aplikację kosmetyku)
  • Isoamyl Laurate (emolient otrzymywany z pszenicy, orzecha kokosowego i oleju palmowego)
  • Polyglyceryl-3 Diisostearate (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emulgator)
  • Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil (olej ze słodkich migdałów)
  • Glycerin (gliceryna substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry)
  • Betaine (związek organiczny otrzymywany z buraka cukrowego, działa nawilżająco i antystatycznie)
  • Citrullus lanatus Seed Oil (olej z pestek arbuza)
  • Sodium Chloride (konserwant, zagęstnik, może wysuszać skórę i powodować podrażnienia)
  • Isostearic Acid (kwas tłuszczowy, substancja myjąca, konserwant)
  • Polyhydroxystearic Acid (emulgator, zagęstnik, substancja wypełniajaca, w dużych steżeniach może powodować powstawanie zaskórników)
  • Polyglyceryl-3 Polyricinoleate (emulgator na bazie oliwy z oliwek, posiada certyfikat Ecocert)
  • Lecithin (lecytyna, naturalny składnik lipidowy pozyskiwany np. z jaj lub soi. Nawilża, regeneruje, tworzy ochronny film na powierzchni skóry, ułatwia wnikanie substancji czynny w głąb naskórka)
  • Stearic Acid (emulgator, emolient, stabilizator)
  • Benzyl Alcohol (substancja zapachowa, filtr UV, rozpuszczalnik)
  • Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (olej z nasion słonecznika)
  • Bisabolol (alkohol występujący w olejku eterycznym z rumianku, ma działanie antyseptyczne, łagodzące i przeciwzapalne)
  • Dehydroacetic Acid (łagodny konserwant, dopuszczony do stosowania w kosmetykach naturalnych)
  • Tocopherol (pochodna wit. E, antyoksydant
Nie wiem, jak Was, ale mnie ta ostatnia propozycja najbardziej przekonuje. Zawiera filtry mineralne, skład wydaje się być przyjazny atopikowej skórze, a do tego może być stosowany od pierwszych dni życia.






Jeśli udało Wam się przebrnąć przez ten wpis, mam dla Was nagrodę w postaci… Lektury o filtrach przeciwsłonecznych autorstwa:






Podczas przygotowywania tego wpisu korzystałam ze stron:

oraz aplikacji Cosmetic scan



Zdjęcia produktów pochodzą ze stron producentów.


piątek, 17 marca 2017

JAK WYLALIŚMY DZIECKO Z KĄPIELĄ

Dziecko w szóstym miesiącu swojego życia podwaja swoją wagę urodzeniową, siedzi stabilnie z podparciem lub bez, próbuje raczkować, chwyta przedmioty, potrząsa nimi i upuszcza je na podłogę. Ponadto wypowiada swoje pierwsze, nieświadome jeszcze ma-ma i przygotowuje się do raczkowania. Drogi Rodzicu, pamiętaj jednak, że dzieci są różne, rozwijają się w różnym tempie i każde w swoim czasie. Nie należy robić nic na siłę i do niczego zmuszać, jak będzie gotowe, żeby daną sprawność osiągnąć, to ją osiągnie (źródło).



Tak mniej więcej możemy scharakteryzować większość informacji dotyczących norm rozwojowych, kroków milowych i innych ważnych momentów w życiu brzdąca, jeśli chcemy umiejscowić je na osi czasu. Sama wielokrotnie przewracam oczami na sam dźwięk pytania Chodzi już? Ale tak naprawdę tylko w wyobraźni przewracam tymi swoimi oczami. Zamiast tego cierpliwie i z uprzejmym uśmiechem odpowiadam, że Jeszcze nie. I szybko dodaję, że nie raczkuje, i że dopiero jak miał dziesięć miesięcy to usiadł… W głowie zazwyczaj huczy mi wówczas pytanie, czego ci wszyscy ludzie chcą od tego mojego dziecięcia biednego. Przecież wszystko w swoim czasie… Ostatecznie jestem przepełniona litością dla tych biednych, maluczkich, co to się w ogóle, ale to w ogóle na nowoczesnym rodzicielstwie nie znają.

W końcu jednak okazuje się, że to dziecko mogłoby już dawno siedzieć, a i raczkować by wypadało, a tak w ogóle, to chyba już okienko raczkowania powoli się zamyka i zdaje się, że to nasze dziecko chyba całkowicie pominie ten etap w swoim życiu. Dokładnie ten sam etap, o którym jeszcze kilka postów temu pisałam, że jest wręcz KLU CZO WY! Skąd to wiem? Ano stąd, że nasza pediatra w końcu powiedziała basta i wysłała nas na konsultację do poradni rehabilitacyjnej. My oczywiście, jak na nowoczesnych rodzicieli przystało, ze stoickim spokojem stwierdziliśmy, że nie damy się zaszczuć jakimś tam normom rozwojowym (w końcu już samo słowo norma brzmi narzucająco, a przecież każde dziecko jest inne i tak dalej…) i bez paniki i pośpiechu poczekamy na wyznaczoną wizytę bite dwa miesiące.

Na wizycie pani doktor (neurolog) orzekła co prawda, że dramatu nie ma, ale jednakowoż ćwiczenia z fizjoterapeutą się dziecku przydadzą, bo ma obniżone napięcie mięśniowe. Niby to nic takiego, niby wszystko jest do zrobienia i niby fajnie, że w miarę szybko się zgłosiliśmy do specjalisty… ale… No właśnie, jakoś nie mogę pozbyć się tego cieniutkiego i cichutkiego głosiku w głowie, że jednak daliśmy ciała i, że trzeba było zareagować wcześniej. Być może pewne rzeczy zrobić szybciej, a z innych zrezygnować… Ponieważ jednak samobiczowanie nie jest mi za bardzo w smak, nie słucham tego małego pajaca w mej głowie zbyt często. Zamiast tego wolę przyznać się sama przed sobą, że owszem, trzeba było zareagować wcześniej, ale  teraz to i tak nie ma znaczenia, bo co się stało to się nie odstanie ;) Zamiast tego wolę też skupić się na spotkaniu z fizjoterapeutą i ćwiczeniach, które nam pokaże.


wtorek, 7 marca 2017

MAMA ATOPIKA NA TROPIE - SMAROWIDŁA DO CIAŁA

"Aaaaaa już jest wiosna..." śpiewali radośnie członkowie kabaretu Potem 😊 Skoro idzie wiosna, to oznacza, że dni będą się wydłużać, a temperatura rosnąć. To z kolei oznacza, że zbliża się czas odstawienia naszej ulubionej bejcy do ciała (jeśli ktoś jeszcze nie wie, że jest to masło shea), to już wie 😉). Nie bez powodu używam określenia bejca - ten kosmetyk bowiem trochę tak działa. Natłuszcza, odżywia i pozostawia na skórze warstwę okluzyjną (tego mądrego słowa nauczyłam się od Sroka o 😉). Czyli tłusty film, który nie przepuszcza nic w głąb skóry. Einsteinem nie będę stwierdzając, że taki filmik na skórze to niezbyt dobry pomysł na cieplejsze dni. Kiedy taka warstwa dostanie trochę słoneczka może zadziałać trochę jak islandzka szklarnia, pod którą przez okrągły rok rosną sobie pomarańcze 😉 Tak, czy inaczej, należy rozejrzeć się za czymś lżejszym, stąd pomysł na emulsje i kremy. Zanim zdecydowałam się na kupno konkretnej, sprawdzałam, czytałam i dowiadywałam się. Poniżej prezentuję wyniki mojego śledztwa 😉



ZIOŁOWE MASEŁKO DO CIAŁA od Momme


Według producenta to jeden z jego lepszych produktów 😊 Można tu spotkać niemal wszystkie cudowne oleje, pół warzywniaka i łąkę 😉 Składniki są oczywiście naturalne i uprawiane ekologicznie. Zadaniem masełka jest łagodzenie podrażnień, ochrona i długotrwałe, dogłębne nawilżanie. Zawiera ono aż 19 składników aktywnych i może być stosowane wielokrotnie w ciągu dnia u dzieci już od pierwszego dnia życia. 

Skład:

  • Aqua (woda)
  • Coco-Caprylate/Caprate (Mieszanina estrów kwasów kaprylowego i kaprynowego z alkoholami z oleju kokosowego. Emolient tzw. tłusty. Jeśli jest stosowany na skórę w stanie czystym, może być komedogenny, czyli sprzyjać powstawaniu zaskórników. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni (jest to pośrednie działanie nawilżające, przez co kondycjonuje, czyli zmiękcza i wygładza skórę i włosy)
  • Isoamyl Cocoate (delikatny emolient oparty na naturalnych surowcach, niezbyt lepki, niezbyt tłusty i łatwo się wchłania)
  • Persea Gratissima (Avocado) Seed Oil (olej z pestek awokado)
  • Mirystyl Mirystate (ciekły wosk - emolient tłusty. Jeśli jest stosowany na skórę w stanie czystym, może być komedogenny, czyli sprzyjać powstawaniu zaskórników. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni, Poprawia właściwości aplikacyjne kosmetyku, ułatwia rozsmarowywanie np. na ustach)
  • Cetearyl Alcohol (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, Emolient tzw. tłusty, podobnie jak wyżej, jeśli stosowany na czystą skórę może być komedogenny. Na skórze tworzy warstwę okluzyjną, poprawia właściwości aplikacyjne kosmetyku)
  • Glycerin (gliceryna, hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry)
  • Glyceryl Stearate Citrate (emulgator, składnik umożliwiający powstanie emulsji.,Substancja konsystencjotwórcza, wpływa na lepkość gotowego produktu i poprawia właściwości użytkowe, Stearynian glicerolu jest dobrze przebadaną substancją pod względem bezpieczeństwa. Badania jednoznacznie wskazują, że jest to substancja bezpieczna, stosowana w kosmetykach.)
  • Sucrose Stearate (związek chemiczny, będący mieszaniną kwasu stearynowego i sacharozy. Emulgator - wpływa na konsystencję kosmetyku. Ponadto pełni funkcję zmiękczającą i odżywiającą. Składnik bezpieczny dla ciała)
  • Citrullus lanatus Seed Oil (olej z pestek arbuza)
  • Glyceryl Stearate (emolient tłusty, może działać komedogennie, emulgator, składnik umożliwiający powstanie emulsji)
  • Hydrogenated Vegetable Oil (utwardzony tłuszcz roślinny otrzymywany z oleju palmowego lub kokosowego,nadaje kremową konsystencję i stabilizuje)
  • Caprylic/Capric Triglyceride (emolient tłusty, powoduje wzrost lepkości preparatu, dzięki czemu ułatwia poślizg i aplikację kosmetyku)
  • Butyrospermum Parkii (Shea) Butter (masło shea)
  • Hydrogenated Phosphatidylcholine (substancja powierzchniowo czynna, emulgator)
  • Macadamia Ternifolia Oil, Phytosterols (olej z orzechów macadamia)
  • Xanthan Gum (guma ksanatanowa, zagęstnik)
  • Phospholipids (naturalny emulgator, element budulcowy błon komórkowych, ma silne działanie nawilżające, reguluje pracę gruczołów łojowych i zapobiega przetłuszczaniu się skóry)
  • Glycine Soya (Sterol)(mieszanka fitosteroli otrzymywanych z soi, zmiękczają i odżywiają skórę)
  • Stearic Acid (organiczny związek chemiczny, substancja renatłuszczająca, emulgator, substancja bezpieczna do stosowania w kosmetykach. Przeprowadzane badania preparatów, które w składzie zawierały około 13% kwasu stearynowego, wykazały, że nie powoduje on działania drażniącego na skórę i oczy)
  • Palmitoyl PG-Linoleamide (naturalny emolient, Omega 6 ceramide, grupa lipidów, występujacych w skórze o działaniu nawilżającym)
  • Squalane (skwalan, emolient tłusty, może działać komedogennie)
  • Chamomilla Reticutita (Matricaria) Flower Extract (ekstrakt z rumianku, działą przeciwzapalnie)
  • Centella Asiatica Extract (ekstrakt z centella asiatica, ma działanie przeciwzapalne i regeneracyjne)
  • Glycyrrhiza (Licorice) Root Extract (ekstrakt z korzenia lukrecji, ma silne właściwości wiążące wodę, a także przeciwalergiczne, przeciwzapalne i antyoksydacyjne)
  • Camellia Sinensis Leaf Extract (ekstrakt z zielonej herbaty, antyoksydant, działą antybakteryjnie, zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminę E, fitosterole i minerały, wzmacnia barierę lipidową skóry, odblokowuje pory)
  • Polygonum Cuspidatum Root Extract (ekstrakt z rdestu japońskiego, antyoksydant)
  • Rosemarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract (ekstrakt z liści rozmarynu, ma działanie przeciwbakteryjne, przeciwzapalne i antyoksydacyjne)
  • Scutellaria Baicalensis Root Extract (wyciąg z korzenia tarczycy bajkalskiej, naturalny filtr UV, posiada właściwości przeciwalergiczne i przeciwzapalne, jest bogaty we flawonoidy)
  • Benzyl Alcohol (alkohol aromatyczny, imituje zapach jaśminu, konserwant, regulator lepkości, rozpuszczalnik, jego dopuszczalne maksymalne stężenie w gotowym produkcie wynosi 1%.)
  • Tetrasodium Glutamate Diacetate (substancja pochodzenia roślinnego, antyoksydant)
  • Dehydroacetic Acid (konserwant indentyczny z naturalnym, jest dopuszczony przez instytucje certyfikujące kosmetyki naturalne)
  • Tocopherol (witamina E, antyoksydant, wzmacnia barierę naskórka i zapobiega podrażnieniom, zapobiega powstawaniu stanów zapalnych i wzmacnia naczynia krwionośne)
  • Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (olej z nasion słonecznika, emolient, ma właściwości wygładzające)
  • Bisabolol (alkohol występujący w olejku eterycznym z rumianku,ma działanie antyseptyczne, przeciwzapalne i łagodzące)
  • Ceramide 3 (lipid, zapobiega utracie wody, chroni skórę przed łuszczeniem się i przesuszeniem)
  • Glyceryl Caprylate (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emolient tłusty, emulgator)


Skład dość długi, mam wrażenie, ze oprócz tych 19 składników naturalnych jest jeszcze milion różnych innych rzeczy. Dużo emolientów i emulgatorów działających komedogennie, czyli zapychająco. Masełko zamknięte jest w tubce o objętości 150 ml, a jej dizajn cieszy oko, przynajmniej moje 😉 Zarówno szata graficzna kosmetyków, jak i strona internetowa firmy oraz jej instagram zachęcają do zakupu produktów spod znaku Momme. Dodatkowo ich produkty zostały odznaczone znaczkiem fundacji Viva!, co dla mnie jest dużym plusem. Cena niestety już szału nie robi, około 50 złotych za tubkę, to (moim zdaniem) dość spory wydatek jak na produkt, którym będę smarować Dzika kilka razy dziennie.

EDIT: sterole sojowe wyrzuciłam z listy substancji, które mi się nie podobają, ponieważ zostałam uspokojona, że są one na tyle przetworzone, że przestają działać niekorzystnie na organizm.


Strony, z których korzystałam:
http://www.srokao.pl
https://e-naturalne.pl
http://www.kosmopedia.org
http://mommecosmetics.com
http://www.naturativ.pl
https://kosmeter.pl


EMULSJA DO CIAŁA od Latopic



Producent zapewnia, że jego produkt jest przeznaczony do codziennej, wielokrotnej pielęgnacji ciała dzieci z atopowym zapaleniem skóry. Emulsja może być stosowana od pierwszego dnia życia (tylko właściwie po co, skoro AZS najszybciej diagnozuje się około 3-4 miesiąca życia dziecka). Produkt zawiera metabolity kwasu mlekowego, które pomagają zapobiegać rozwojowi gronkowca złocistego. Oprócz tego zawiera składniki przeciwświądowe, łagodzące i ochronne.

Skład:

  • Aqua (woda)
  • Lactobacillus Ferment (metaboity bakterii kwasu mlekowego)
  • Laureth-9 (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, rozpuszczalna w wodzie,emulgator)
  • Glycerin (gliceryna, hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry)
  • Canola Oil (olej otrzymywany z rzepaku kanadyjskiego, emolient tłusty, tworzy warstwę okluzyjną i może działać komedogennie)
  • Gossypium Herbaceum Seed Oil (olej z nasion bawełny,zawiera kwas linolowy, posiada wysokie właściwości aplikacyjne i nawilżające, utrzymuje barierę ochronna skóry i działa antyoksydacyjnie)
  • Hydrogenated Coco – Glycerides (emolient, zawiera kwasy tłuszczowe, nawilża, zmiękcza, wygładza, jednak może działać komedogennie)
  • Cetearyl Alcohol (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, Emolient tzw. tłusty, podobnie jak wyżej, jeśli stosowany na czystą skórę może być komedogenny. Na skórze tworzy warstwę okluzyjną, poprawia właściwości aplikacyjne kosmetyku)
  • Butyrospermum Parkii Butter (masło shea)
  • Glyceryl Stearate (emolient tłusty, może działać komedogennie, emulgator, składnik umożliwiający powstanie emulsji)
  • Glyceryl Stearate Citrate (emulgator, składnik umożliwiający powstanie emulsji.,Substancja konsystencjotwórcza, wpływa na lepkość gotowego produktu i poprawia właściwości użytkowe, Stearynian glicerolu jest dobrze przebadaną substancją pod względem bezpieczeństwa. Badania jednoznacznie wskazują, że jest to substancja bezpieczna, stosowana w kosmetykach)
  • Spent Grain Wax (wosk zbożowy, preparat natłuszczający, zatrzymuje wodę w skórze)
  • Butyrospermum Parkii Butter Extract (ekstrakt z masła shea)
  • Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy)
  • Isostearyl Isostearate (ciekły wosk, emolient suchy, wpływa na właściwości aplikacyjne kosmetyku, może działać komedogennie)
  • Caprylyl Glycol (emolient tłusty, ma zdolność przenikania wgłąb skóry, może działać komedogennie, humekant)
  • Glyceryl Caprylate (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, emolient tłusty, w formie nierozcieńczonej może powodować powstawanie zaskórników, emulgator)
  • Phenylpropanol (substancja zapachowa przypominająca zapach cynamonu, konserwant, ma działanie grzybobójcze i bakteriobójcze, alternatywa dla parabenów)
  • Panthenol (prowitamina B5, substancja nawilżająca, ma działanie przeciwzapalne i przyspiesza proces regeneracji naskórka, humekant)
  • Sodium Polyacrylate (substancja wiążąca wodę, tworzy na skórze hydrofilowy film, substancja stabilizująca emulsje)
  • Caprylic/Capric Triglyceride (emolient tłusty, powoduje wzrost lepkości preparatu, dzięki czemu ułatwia poślizg i aplikację kosmetyku)
  • Sodium Acrylates Copolymer (składnik podnoszący lepkość kosmetyków, tworzy film ochronny na skórze, Składnik nie jest zalecany w produkcji kosmetyków dla dzieci i kobiet w ciąży, kosmetyków do makijażu i pielęgnacji ust, do higieny jamy ustnej i nie należy go nakładać na uszkodzoną skórę)
  • Disodium EDTA (substancja konsystencjotwórcza, konserwant, może powodować podrażnienia, dopuszczona do stosowania w ograniczonym stężeniu)
  • Allantoin (substancja aktywna, działa przeciwzapalnie i łagodząco, wspomaga procesy regeneracji naskórka, stymuluje proces gojenia się ran, silnie nawilża)
  • Xanthan Gum (guma ksantanowa, zagęstnik)



Sprawdzając skład tego preparatu już byłam gotowa ogłosić, że mamy zwycięzcę, bo i skład krótszy, bakterie kwasu mlekowego, sporo składników z myślą o skórze atopowej, ale… Dwa składniki, których należy unikać w kosmetykach, w tym jeden z nich, który w ogóle nie powinien znaleźć się w kosmetykach dla dzieci. Niby pod koniec składu, ale zawsze. Co prawda cenowo Latopic wypada lepiej niż Momme, bo za tubkę 200ml zapłacimy ok 25zł w aptece internetowej.



Strony, z których korzystałam:

http://www.srokao.pl
http://www.latopic.pl
https://kosmeter.pl
http://www.kosmopedia.org
http://wizaz.pl


PIELĘGNACYJNY KREM DO CIAŁA od Derma Eco Baby



Producent poleca swoje produkty do pielęgnacji szczególnie wrażliwej i wymagającej skóry, jaką jest skóra niemowląt i kobiet w ciąży (produkt może być stosowany już od pierwszych dni życia). Kosmetyki Derma Eco Baby posiadają certyfikaty Astma-Allergi Denmark, Ecocert i Nordic Swan. Ich skład jest dobrany tak, aby spełniać rygorystyczne wymogi jakości.

Skład:

  • Aqua (woda)
  • Aloe Barbadensis Leaf Extract (ekstrakt z liści aloesu)
  • Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy)
  • Butyrospermum Parkii Butter (masło shea)
  • Canola Oil (olej otrzymywany z rzepaku kanadyjskiego, emolient tłusty, tworzy warstwę okluzyjną i może działać komedogennie)
  • Glycerin (gliceryna, hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry)
  • Cetearyl Glucoside (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, bardzo łagodna dla skóry, zmniejsza ewentualne działanie drażniące innych substancji, emulgator)
  • Cetearyl Alcohol (niejonowa substancja powierzchniowo czynna, Emolient tzw. tłusty, jeśli stosowany na czystą skórę może być komedogenny. Na skórze tworzy warstwę okluzyjną, poprawia właściwości aplikacyjne kosmetyku)
  • Stearyl Alcohol (emolient, emulgator)
  • Tocopherol (witamina E, antyoksydant, wzmacnia barierę naskórka i zapobiega podrażnieniom, zapobiega powstawaniu stanów zapalnych i wzmacnia naczynia krwionośne)
  • Sodium Stearoyl Glutamate (emulgator, substancja kondycjonująca)
  • Xanthan Gum (guma ksantanowa, zagęstnik)
  • Citric Acid (kwas cytrynowy, usuwa przebarwienia na skórze i rozjaśnia ją, zwiększa trwałość kosmetyku i reguluje PH)
  • Sodium Benzoate (konserwant, uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów, Jego dopuszczalne maksymalne stężenie to 0,5%)



That’s it. Tylko tyle i aż tyle. Nie obyło się bez substancji o ograniczonym stężeniu, ale jeśli jest Ecocert, to wierzę, że i stężenie się zgadza. Na kosmetyki Derma trafiłam dzięki Kasi Mrsmom.pl , dziękuję 😊 Krem nie jest tani (ok. 30zł za 100ml tubkę), ale podobno warto. Ktoś kiedyś napisał, że Skandynawowie robią to dobrze. No cóż, nie mogę się nie zgodzić. Także „sorry, Polsko” 😉


Strony, z których korzystałam:
http://www.multishop24.pl
http://www.kosmopedia.org
http://wizaz.pl
https://kosmeter.pl







poniedziałek, 27 lutego 2017

DYSLEKSJA I SPÓŁKA CZĘŚĆ II


W poprzednim poście pisałam, jak ugryźć dysleksję i inne trudności w uczeniu się. Ten wpis będzie o tym, jak wspierać rozwój dziecka, żeby takim trudnościom zapobiegać, albo chociaż minimalizować ich skutki. Zatem jedziemy:

➤ Jeśli jesteś przyszłą mamą, uważaj na siebie. Wiadomo, że ciąża to nie choroba (przynajmniej nie dla wszystkich) i nie oznacza, że masz teraz leżeć plackiem. Co to, to nie. Racjonalna aktywność fizyczna nie tylko stymuluje bobasy, ale także pomaga przygotować się do porodu. Jeśli jesteś przyszłym ojcem, zadbaj o odpowiednią dietę, zmień złe nawyki i zatroszcz się o rozwój swojego malucha. Mów do niego, czytaj, jeśli chcesz, to śpiewaj 😊. Na pewno już wiecie, że słuch rozwija się u dziecka już około 14 tygodnia ciąży, warto dbać o niego od początku.

➤ Poród to bardzo ważny czynnik w rozwoju układu nerwowego. Od jego przebiegu zależy więcej niż nam się wydaje. Dlatego jeśli rozważacie opcje pod tytułem cesarka na żądanie, zastanówcie się dobrze. Podczas porodu siłami natury dochodzi do wielu procesów, które są szalenie istotne dla dalszego rozwoju dziecka. Na przykład przeciskanie się dziecka przez kanał rodny pobudza ośrodek czucia głębokiego (propriocepcję), który odpowiada między innymi za odczuwanie własnego ciała i jego położenie w przestrzeni. Dzieci urodzone przez cesarskie cięcie są często niedociśnięte i powinny być dostymulowane w późniejszym etapie swojego życia (np. przez spowijanie). Poza tym poród siłami natury pobudza wiele odruchów pierwotnych, których pojawienie się jest kluczowe dla dalszego rozwoju. Podczas porodu siłami natury wydziela się naturalna oksytocyna, która wspomaga laktację, dzięki temu kobieta ma większą szansę na prawidłowe karmienie piersią, co z kolei wspomaga układ nerwowy.

Nie chcę tutaj siać paniki czy powodować aktów samobiczowania u tych mam, które rodziły przez cesarskie cięcie. Pamiętajcie, że w życiu nie na wszystko mamy wpływ! Jeśli urodziłaś przez cesarkę, nie oznacza to od razu, że Twoje dziecko będzie miało niepowodzenia w szkole!
➤ Stymulowanie rozwoju niemowląt to temat rzeka. Cały ambaras jednak tkwi w tym, żeby znaleźć złoty środek pomiędzy pozostawianiem niemowlaka samego sobie, a korepetycjami z mandaryńskiego od urodzenia. Chociaż nam dorosłym trudno to czasem pojąć, dla dziecka najlepszą nauką jest zabawa. Tak jak noworodek najczęściej głównie je i śpi, tak już u kilkumiesięcznych niemowląt można zauważyć ciekawość świata i chęć jego poznawania. Na początku dziecku niewiele jest potrzebne do szczęścia. Wystarczą własne rączki, nóżki, łóżeczko, rodzic (jego twarz, dłonie, głos). Poprzez dotyk, przebywanie w różnych pozycjach dziecko stymuluje rozwój zmysłów i mięśni. Nasze słowa, piosenki, muzyka i inne dźwięki stymulują rozwój słuchu. 

➤ Warto wspierać również koordynację wzrokowo-ruchową  malucha. Nie trzeba wcale zapisywać dziecka na specjalne ćwiczenia, wystarczy je obserwować i czasem pozwolić na odrobinę samodzielności. Nawet tak prozaiczne rzeczy jak jedzenie mogą pozytywnie oddziaływać na rozwój motoryczny naszego malucha. Na przykład rozszerzanie diety metodą BLW wymaga od dziecka pewnego skoordynowania ruchów (trzeba bowiem złapać jedzonko, a następnie dostarczyć je do paszczy 😉). Mimo że chyba każdemu przechodzą po plecach ciarki na myśl, że dziecko będzie froterować podłogi i wyjadać kurzowe koty z zakamarków (o wkładaniu palców do kontaktu nie wspomnę 😂) jednak pełzanie i  czworakowanie jest dość przełomowe w kwestii profilaktyki trudności w uczeniu się. Obie czynności wymagają bowiem nie lada wysiłku ze strony układu nerwowego. W końcu to nie lada wyzwanie wykombinować jak tu naprzemiennie machać rękoma i nogami tak, żeby przemieścić się z punktu A do punktu B i nie upaść na twarz. Być może dlatego niektóre dzieci nie mogą przez to spać z wrażenia 😉 

➤ Na dalszym etapie rozwoju warto zadbać o małą motorykę dając dziecku do ręki kredę, farby, kredki, plastelinę itp. Pamiętajcie, że pociąg dzieci do rysowania po ścianach jest raczej naturalny (często od tego właśnie się zaczyna: najpierw ściana, później chodnik albo podłoga, a dopiero na końcu stolik), można wówczas odpowiednio zaaranżować domową przestrzeń, malując fragment ściany farbą tablicową, kupując tablicę kredowo-magnetyczną albo wieszając na ścianie kawałek brystolu.
Dobrym stymulatorem są także różnego rodzaju sortery, puzzle czy układanki, a w późniejszym wieku czynności manualne takie jak wiązanie butów, zapinanie guzików, szydełkowanie, robienie na drutach i tym podobne zabawy. Pamiętajcie tylko, że dziecko samo powinno zainicjować zabawę. Możemy zaproponować dziecku narzędzia i czekać na reakcję. W żadnym wypadku nie powinniśmy dziecka zmuszać. Nieco starszym dzieciom można zaproponować zabawę ciastoliną lub plasteliną. Świetnym pomysłem będzie również wspólne gotowanie, wyrabianie ciasta, wykrajanie kształtów ciasteczek, ugniatanie, mieszanie, itp.

Zabawy na powietrzu z naturalnymi przeszkodami. To jest coś, co często wykorzystują terapeuci integracji sensorycznej. Wszelkiego rodzaju huśtawki, krawężniki, piaskownica, drabinki, zjeżdżalnia, drzewa i trzepaki, rolki, rower czy hulajnoga czyli wszystkie rzeczy, które powodują palpitację serca u większości mam i babć, przyczyniają się do rozwoju psycho-ruchowego naszych dzieci. Nie zbadałam tego jeszcze, ale podobno dyslektycy mają spory kłopot z utrzymaniem kierunku jazdy na rowerze w momencie, kiedy muszą odwrócić głowę w jedną lub w drugą stronę. Najczęściej barki kierują w tą samą stronę, w którą patrzą.

Książki i inne czytadła. Pewnie już wiecie, że dzieciom warto czytać książki kiedy są jeszcze w brzuszku. Oprócz tego, że zaznajamiają się one wówczas z Waszym głosem, rozwijają słuch, a później wyobraźnię i tworzą nowe połączenia nerwowe, czytanie książek jest najlepszym sposobem na zainteresowanie dziecka tą czynnością. A od zainteresowania do faktycznego czytania droga już niedaleka 😊 Przy okazji tego punktu zdradzę Wam pewną ciekawostkę: otóż w szkole podstawowej i w gimnazjum sama byłam poddana testom na trudności w uczeniu się (wówczas jeszcze były to testy na dysleksję i dysortograafię). Przyczyna była prosta, wszystkie, ale to wszystkie wypracowania pisałam na dwie oceny. Na przydkład dwójkę i piątkę (tę pierwszą za ortografię). Testy w poradni oblałam 😂 Okazało się, ze dysortografii nie mam. Za to mama zapisała mnie do biblioteki miejskiej i nakazała czytać przynajmniej dwie książki lub czasopisma w miesiącu. Po pół roku moje dolegliwości cudownie ustąpiły 😉 

Jakiś czas temu odkryłam też dlaczego za naszych czasów (albo za czasów naszych rodziców) dysleksji nie było! Przypomnijcie sobie, jak wówczas był skonstruowany świat... Dzieci mnóstwo czasu spędzały na dworze, na trzepakach i drabinkach, grając w klasy, w gumę, chodząc po drzewach, mam wrażenie, że częściej pomagały w kuchni. Nawet łazienki nie były takie, jak teraz! Pamiętacie krany z kurkami? A mydła w kostce? A zajęcia praktyczno-techniczne? Wszystko to sprawiało, że dzieci mimowolnie rozwijały dużą i małą motorykę, a przy okazji integrację sensoryczną i koordynację wzrokowo-ruchową.